Strona glownaJaponia
Czy wiesz ze...
Sam widzialem
Artykuły
Zielona Herbata
Język
GaleriaTest
O stronieLinkiKontakt
Księga Gości
Forum

A gdzie instrukcja obsługi?!?

Po wielogodzinnym locie do Osaki, niewyspany (pomimo wypicia sześciu wykwintnych win kartonowych na pokładzie samolotu), pomyślnie przeszedłem wszystkie kontrole paszportowe, imigracyjne, antyterrorystyczne oraz antydopingowe. Ucieszony tym faktem od razu udałem się do miejsca zamieszkania mojej serdecznej Przyjaciółki, która to wspaniałomyślnie zgodziła się mnie ugościć podczas mojej pierwszej wizyty w Japonii, co niezwykle uradowało mnie i mój jak zawsze wychudzony portfel. Oczywiście już pierwszego dnia nadszedł ten niezwykły moment, kiedy to musiałem skorzystać z najgenialniejszego wynalazku ludzkości od czasów koła - toalety.

Wchodzę do "typowej" świątyni dumania i lekkie zdziwienie pojawia się na mojej twarzy. Klapa sedesu w kolorze róż perłowa sama się podnosi, a woda spłukuje. Najpierw pomyślałem, że już coś zepsułem, no ale skoro jeszcze niczego nie dotknąłem to stwierdziłem, że chyba nie ma się czym przejmować.


W toalecie umieszczono głośnik z którego to leci sobie kojąca muzyczka. Nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy pomysłowi Japończycy poszli o krok dalej i mieli już zamontowane karaoke w swoich przybytkach. Niestety polskich utworów nie grali, no ale przynajmniej tam nie musiałem słuchać Dody:-)
 
Ok, chyba schodzę z tematu. Tak więc już miałem usiąść na tym czymś, ale dopadły mnie wątpliwości. Niby to na czym mam zaraz usiąść wygląda jak zwykły sedes, ale czemu to ma więcej przycisków i pokręteł niż moje DVD? Jeszcze raz upewniam się czy aby na pewno wszedłem przez dobre drzwi no i nie ma mowy o pomyłce. Rozglądam się wokół licząc na jakąś instrukcje obsługi pod postacią książeczki, najlepiej w formie obrazkowej. Niestety nic takiego nie znalazłem. Cóż, widocznie według Japończyków obsługa tego czegoś musi być dziecinnie prosta, więc nie powininem się zbytnio przejmować.

Ok, raz kozie śmierć, opuszczam gacie i siadam. Ooo, tego to się nie spodziewałem, deska jest cieplutka i przyjemna w dotyku, wypas pierwsza klasa. Tak więc, skoro już miałem trochę wolnego czasu postanowiłem rozpracować panel sterowania tej piekielnej maszyny. Plusik, minusik….hmmm naciskam i…. deska robi się jeszcze cieplejsza. Takich rzeczy to moje oczy jeszcze nie widziały, podoba mi się coraz bardziej.
                                            
Czas na kolejny tajemniczy guziczek, naciskam i jak mi nie chluśnie woda z przodu….. (po późniejszej konsultacji okazało się, że jest to guzik przeznaczony dla żeńskiej części użytkowników toalety) szybko naciskam ten sam przycisk jeszcze raz… uratowany. Guziczek nr 2 i… jak mi nie chluśnie woda z tyłu! Zdecydowanie i energicznie przekręcam pokrętło znajdujące się tuż obok i ciśnienie wody delikatnie się zmniejsza. Już zaczynam rozumieć o co tu chodzi. Jedziemy dalej. Guziczek nr 3, coraz większy niepokój i niepewność… naciskać, nie naciskać, naciskać…. A co mi tam sobie myślę i z lekkim drżeniem ręki, mokry tu i ówdzie, wciskam. W tym momencie strumień ciepłego powietrza otarł się o dolną część moich pleców. Nie, no takich luksusów to ta cześć mojego ciała jeszcze nie doświadczyła. Wymyty oraz wysuszony,  nie chcąc już niczego naciskać rozglądam się wokół i... jest! Widzę papier, taki nasz, prawdziwy, miękki, toaletowy ze wzorkiem w jakieś tam pokemonki z wyraźnym wodogłowiem. Wstaję, deska samoistnie się opuszcza, a ja wychodzę jeszcze trochę oszołomiony tymi science-fiction przeżyciami pirotechnicznej toalety Made in Japan.
All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone. 2008-2009 by Moja Japonia